Muzeum

Muzeum czynne:

- od 1 XII do 31 III

tylko po telefonicznym zgłoszeniu,

- od 1 IV do 30 XI

we wszystkie dni tygodnia,

oprócz poniedziałków,

w godz.: 9.00 - 18.00
Podczas nabożeństw muzeum zamknięte.
Numery telefonów osób oprowadzających:

Pani Alina -512 540 573

Pani Elżbieta -512 066 607

Ks. kustosz/proboszcz -782 190 519


 

Porządek liturgii

Msze święte:
w niedziele:

9.00, 11.00, 16.00 (V-X)
w dni powszednie:
7.00 (wtorki, czwartki)

16.30 (poniedziałki, środy, piątki),
18.00 (codziennie w maju i czerwcu),
16.30 (codziennie w październiku)

16.00 (soboty: XI - IV)

18.00 (soboty: V - X)



W Wielkim Poście
Droga Krzyżowa
piątek godz. 16.30
Gorzkie Żale
niedziela godz. 9.00 lub 11.00

Nabożeństwo majowe i czerwcowe
w niedziele:
9.00, 11.00 lub 16.00,
w dni powszednie:
godz. 18.00 

Nabożeństwo październikowe
w niedziele:
9.00 lub 11.00,
w dni powszednie:
godz. 16.30


 

Zuzela na mapie

Okoliczności i przebieg uwięzienia kard. Stefana Wyszyńskiego

O. Gabriel Bartoszewski, Zamach na wolność
 
Okoliczności i przebieg uwięzienia kard. Stefana Wyszyńskiego, arcybiskupa metropolity gnieźnieńskiego i warszawskiego, prymasa Polski, 25 września 1953 r.

Kard. Stefan Wyszyński powiedział: „Decyzji tej nie mogę się poddać i dobrowolnie tego domu nie opuszczę”. Jakie były inne okoliczności aresztowania prymasa Wyszyńskiego? Okazuje się, że aparat partyjno-państwowy nie próżnował.

Ksiądz Stefan Wyszyński, mianowany w 1946 r. biskupem lubelskim, a w 1949 r. przeniesiony na stolice arcybiskupie w Gnieźnie i Warszawie oraz mianowany prymasem Polski, dobrze zdawał sobie sprawę z zaistniałej sytuacji rodzącego się prześladowczego komunizmu. „Do Warszawy – czytamy w „Zapiskach więziennych” – przybyłem z zarysem programu” (s. 19). „(…) zacząłem oswajać księży biskupów z zarysem swego programu. Pragnąłem doprowadzić za wszelką cenę do stworzenia stałego ciała porozumiewawczego między Episkopatem a Rządem (…)”. Prace rozpoczęły się od lipca 1949 r. „Byłem od początku i jestem nadal tego zdania, że Polska, a z nią i Kościół święty, zbyt wiele utraciła krwi w czasie okupacji hitlerowskiej, by mogła sobie obecnie pozwolić na dalszy jej upływ” (s. 20). „A więc „Porozumienie” miałoby spełniać rolę zderzaka łagodzącego narastający konflikt?” (s. 21).

Porozumienie Episkopatu z Rządem PRL

„W sumie – wszystkie te motywy, wyłożone na Konferencji krakowskiej Episkopatu (w marcu 1950) w obecności kardynała Sapiehy doprowadziły do postanowienia, by dążyć do „Porozumienia” (…)”. Zostało ono podpisane 14 kwietnia 1950 r. „Stało się odtąd argumentem w ręku Episkopatu w walce o prawo Kościoła. Był to argument jedyny, gdyż Rząd nie liczył się już z Konstytucją, zerwał Konkordat, nie uznawał Kodeksu Prawa Kanonicznego” (s. 25).

Na mocy tego porozumienia Episkopat zobowiązał się m. in. do wyciągania konsekwencji wobec duchownych biorących udział w akcjach antypaństwowych, do pozostania neutralnym w sprawach związanych z kolektywizacją wsi, do nauczania poszanowania przez wiernych ustanowionego prawa i władzy państwowej.

Rząd natomiast zobowiązał się zachować nauczanie religii w szkołach, prowadzenie pracy duszpasterskiej w wojsku, w więzieniach i szpitalach, zezwolił na wydawanie pism katolickich oraz na naukę w seminariach i działalność domów zakonnych. W sprawach istotnych Kościół katolicki zobowiązał się kierować polską racją stanu, zaś Rząd uznał prerogatywy Papieża.

„Non possumus”

Niestety, pomimo zawartego „Porozumienia” sytuacja Kościoła katolickiego we wzajemnych relacjach z państwem nie uległa zasadniczej poprawie. Kościół zmuszony był systematycznie występować w obronie swoich praw.

Już 12 września 1950 r. prymas Stefan Wyszyński w piśmie wystosowanym do prezydenta Bolesława Bieruta przedstawił ogólną analizę i sytuację Kościoła w Polsce, ukazując liczne działania ówczesnej administracji państwowej krzywdzące Kościół, które nie mieściły się w ustalonych wzajemnie ramach „Porozumienia”.

Na szczególną uwagę zasługuje memoriał prymasa Stefana Wyszyńskiego i sekretarza Episkopatu Polski bp. Zygmunta Choromańskiego do prezesa Rady Ministrów Bolesława Bieruta z 8 maja 1953 r. (znany pod nazwą „Non possumus”): „Po dłuższym milczeniu w sprawie ogólnej sytuacji Kościoła katolickiego w Polsce Episkopat zabiera głos w chwili szczególnie doniosłej. W chwili, kiedy dogasają już i milkną ostatnie głosy katolickiej pracy, kiedy zaszedł wypadek, który zdaje się zamykać okres wszczęty przez zawarte w dniu 14 kwietnia 1950 r. między Episkopatem a rządem Polski „Porozumienie”, a otwiera okres nowy, nierównie bardziej trudny i złożony”.

Pięć miesięcy później prymas Stefan Wyszyński 24 września 1953 r. skierował pismo do Rady Ministrów PRL, w którym wyraził stanowisko Episkopatu Polski wobec przebiegu zakończonego procesu bp. Czesława Kaczmarka – ordynariusza diecezji kieleckiej, po niemal 3-letnim bestialskim śledztwie skazanego wyrokiem z 22 września 1953 r. na 12 lat więzienia. W piśmie zaznaczył: „Twierdzenie, jakoby Stolica Apostolska, Ojciec Św. i Watykan udzielały dyrektyw politycznych Episkopatowi Polski, nie odpowiada prawdzie. (…) Próba ustawiania na przewodzie sądowym i w mowie Prokuratora Episkopatu po stronie wrogów Polski jest godną najwyższego ubolewania krzywdą”.

Odpowiedzią na stanowisko Prymasa, wyrażone w wymienionych pismach, były wskazania wydane komitetom partyjnym:
1/ rozprawić się politycznie i ideologicznie ze stanowiskiem zawartym w memoriale Wyszyńskiego jako z platformą otwartej walki przeciwko Polsce Ludowej i zdrady narodowej – platformą myślicieli, awanturników i rozbijaczy jedności narodu;
2/ przełamać stanowczo opór części biskupów wobec rozporządzeń władzy ludowej i ich sabotaż dekretu z 9 II 1953 r., polegający na faktycznym pozostawieniu na stanowiskach księży, których władze państwowe poleciły odwołać;
3/ wykorzystać sprzeczności wewnątrz kleru i wzrost nastrojów opozycyjnych wobec Episkopatu.

Radykalna reakcja

Przedstawione powyżej tło wzajemnych stosunków Państwo-Kościół pozwala na zrozumienie zdarzeń bezpośrednio poprzedzających zatrzymanie i pozbawienie wolności prymasa Stefana Wyszyńskiego.

23 września 1953 r. odbyło się posiedzenie nr 261 Sekretariatu Biura Politycznego w składzie: prezes Rady Ministrów i I sekretarz PZPR Bolesław Bierut, członek Biura Politycznego KC PZPR ds. Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego Jakub Berman, wiceprezes Rady Ministrów i członek Biura Politycznego KC PZPR Józef Cyrankiewicz oraz 6 innych członków Sekretariatu. W protokole wypunktowano: „W związku z informacją tow. Tomasza (Bolesław Bierut) o zachowaniu się Episkopatu po procesie bp. Kaczmarka i innych, Sekretariat zaakceptował wniosek o zakazaniu arcybiskupowi Wyszyńskiemu w związku z jego ogólnie wrogą postawą wykonywania funkcji związanych z dotychczasowymi jego stanowiskami kościelnymi i ustalił wytyczne dalszych stosunków z Episkopatem. Sekretariat wskazał również na konieczność wszczęcia szerszej akcji masowej na odcinku demokratycznych księży i intelektualistów”.

Ta decyzja była dla władzy wykonawczej sygnałem do uruchomienia dalszych działań. Konsekwencją zajętego stanowiska było podjęcie decyzji 24 września 1953 r. przez Prezydium Rządu Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej, w składzie: Hilary Hinc jako przewodniczący oraz Józef Cyrankiewicz i 4 innych członków, o środkach zapobiegawczych dalszemu nadużywaniu funkcji pełnionych przez abp. Stefana Wyszyńskiego: uchwała Prezydium Rządu nr 700/53 została przekazana do realizacji Ministrowi Bezpieczeństwa Publicznego – Stanisławowi Radkiewiczowi, który w rozkazie nr 041 z 25 września 1953 r. – Nr – AA – 228/53 skierowanym do Karola Więckowskiego, dyrektora Departamentu XI MBP (odpowiedzialnego za walkę z Kościołem), stwierdził: „W porozumieniu z Generalnym Prokuratorem Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej oraz Dyrektorem Urzędu do spraw Wyznań polecam podać do wiadomości ks. arcybiskupowi Stefanowi Wyszyńskiemu Uchwałę Prezydium Rządu z dnia 24 września 1953 roku i przypilnować zgodnie z wydaną przeze mnie instrukcją”.

Wykonanie aresztowania

Dla zrealizowania podjętych ustaleń w Ministerstwie Bezpieczeństwa Publicznego opracowano „plan operacji”. Do wykonania tego zadania wyznaczono kilka grup funkcjonariuszy:
a/ Grupa 4 osób, wraz z tow. (Antonim) Bidą, uda się bezpośrednio do gabinetu prymasa Stefana Wyszyńskiego, gdzie zakomunikuje mu decyzję rządu i następnie będzie wykonywać czynności. W składzie tej grupy będzie Karol Więckowski, Wacław Olech, Kazimierz Opara, Stanisław Puchała;
b/ W chwilę po tym 4-osobowa grupa: kpt. Roman Masny – kierownik, Zygmunt Jędrys, Edward Popławski, Zbigniew Pikierski plus oficer śledczy Lisowski wejdzie do pokoi zajmowanych przez bp. Antoniego Baraniaka, gdzie dokona jego zatrzymania i przeprowadzi rewizję;
c/ Zaraz po tym pracownicy pozostałych grup, pojedynczo, wejdą do gmachu, udając się na poszczególne piętra;
d/ Grupa zabezpieczająca gmach z zewnątrz zajmie swoje stanowiska jednocześnie z wejściem pierwszej grupy do gmachu.

W godzinach późnopopołudniowych 25 września 1953 r. funkcjonariusze MBP w liczbie 17 rozpoczęli obserwację siedziby Prymasa.

Jak wynika ze wspomnianego planu operacji, po powrocie prymasa Wyszyńskiego na ul. Miodową z wystąpienia, które miało miejsce w kościele św. Anny w Warszawie, przydzieleni do akcji funkcjonariusze mieli przystąpić do działania. Z planu operacji wynikało także, że realizację zatrzymania Prymasa miał wspomagać agent „Kowalski”, osoba znajdująca się wówczas wewnątrz budynku przy ul. Miodowej. W toku śledztwa nie zdołano ustalić personaliów tego agenta. W późnych godzinach wieczornych bp Antoni Baraniak, będąc w ogrodzie, zauważył przeskakujące przez mur osoby, które go zatrzymały, wtargnęły do gmachu, zaprowadziły na pierwsze piętro i posadziły w biurze z zakazem poruszania się.

Po godz. 21.30, gdy Prymas wrócił z kościoła św. Anny, powiadomiono go, że jacyś panowie dobijają się do bramy. Gdy weszli na dziedziniec, pies Baca ugryzł jednego z funkcjonariuszy. Ksiądz Prymas zaraz zatroszczył się, by zaopatrzyć rannego. W „Zapiskach więziennych” (s. 12-13) Ksiądz Prymas zanotował: „Sprowadzono biskupa Baraniaka; weszli trzej panowie z bramy frontowej i wszyscy udaliśmy się do Sali Papieży. (…) Jeden z panów (Karol Więckowski) zdjął palto, wyjął z teki list i otworzywszy – podał papier, zawierający decyzję Rządu z dnia wczorajszego”. Treść była następująca:
Warszawa 25 września 1953

UCHWAŁA PREZYDIUM RZĄDU Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej z dnia 25 września 1953 roku nr 700/53

O środkach zapobiegawczych dalszemu nadużywaniu funkcji pełnionych przez ks. arcybiskupa Stefana Wyszyńskiego.

W oparciu o postanowienia Konstytucji Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej o „nadużywaniu wolności sumienia i wyznania dla celów godzących w interesy Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej” (art. 7 p. 3), jak również zgodnie z założeniami Dekretu z dnia 9 lutego 1953 r. oraz Zarządzenia Prezesa Rady Ministrów w sprawie wykonania Dekretu o obsadzaniu duchownych stanowisk kościelnych (par. 1).

Prezydium Rządu postanawia: Na skutek uporczywego nadużywania przez ks. arcybiskupa Stefana Wyszyńskiego piastowanych przez niego funkcji i stanowisk kościelnych dla celów godzących w interesy Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej, osłaniania i patronowania poczynaniom naruszającym obowiązujące ustawy i zarządzenia władz państwowych, a równocześnie siejącym niepokój i godzącym w jedność społeczeństwa polskiego w obliczu zakusów na nienaruszalność granic Rzeczypospolitej Ludowej – zakazać ks. arcybiskupowi Stefanowi Wyszyńskiemu wykonywania funkcji wynikających z piastowanych przezeń dotąd stanowisk kościelnych.

Celem zapobieżenia dalszym szkodom wynikającym z wyżej wymienionej działalności ks. arcybiskupa Stefana Wyszyńskiego zaleca się właściwym organom państwowym dopilnowania natychmiastowego opuszczenia przez niego miasta Warszawy i zamieszkania w wyznaczonym klasztorze bez prawa opuszczania tego klasztoru aż do nowego zarządzenia władz.

Za zgodność: SZEF URZĘDU RADY MINISTRÓW (KAZIMIERZ MIJAL – MINISTER)”.

Ksiądz Prymas powiedział: „Decyzji tej nie mogę się poddać i dobrowolnie tego domu nie opuszczę. Urzędnik prosił, by podpisać list, że go czytałem. Na karcie dolnej listu napisałem wręczonym mi piórem: „Czytałem” i umieściłem swoje inicjały. Udałem się na górę, ze mną kilku panów. Dom był pełen ludzi i na dole, i przed kaplicą. W prywatnym mieszkaniu polecono mi zabrać to, co mi jest potrzebne. Oświadczyłem, że nic zabierać nie mam zamiaru. (…) Na próby perswazji ponawiam protest raz jeszcze przeciwko nocnemu najściu na mój dom. (…) Przychodzi siostra Maksencja, która przyłącza się do tych nalegań. Odpowiadam: „Siostro, nic nie zabieram. Ubogi przyszedłem do tego domu i ubogi stąd wyjdę”. (…) Przyprowadzono biskupa Baraniaka. Pytają mnie: „Kto tu jest gospodarzem?”. Odpowiadam: „Nie wiem, kogo zabieracie. Gospodarzem podczas mej nieobecności jest zawsze biskup Baraniak” (s. 13). „Poza tym – jak wynika ze źródeł UB, dodał – proszę poinformować biskupów, że dobrowolnie nigdy nie zrzeknę się swoich stanowisk. Jeżeli będę postawiony przed sądem, proszę nie dawać mi żadnego adwokata, gdyż sam się będę bronił i gotów jestem odpowiadać za swoje czyny. Proszę powiedzieć najbliższym, żeby za mną nie płakali”. Ponieważ Wyszyński nie chciał niczego ze sobą zabrać, oświadczając, że on przyszedł na stanowisko prymasa z gołymi rękami i to wszystko nie jest jego, z pomocą sióstr spakowaliśmy niezbędne osobiste rzeczy. Przed wyjściem z gmachu Wyszyński prosił, żeby pozwolić mu wejść na chwilę do kaplicy pomodlić się, dając słowo, że zaraz wyjdzie. Przy otwartych drzwiach modlił się 3 minuty, skąd wyszedł, oświadczając, że jest gotów do drogi, ale dobrowolnie nie opuści gmachu. Na naszą odpowiedź, że ze względu na wiek i powagę nie wypada, ażeby trzeba było poprowadzić go pod ręce, sam zszedł na dół i wsiadł do samochodu. Urzędnicy wcześniej otrzymali instrukcję, by z Prymasem Polski obchodzić się grzecznie i kulturalnie. Samochody wyjechały z placu o godz. 0.50. „Samochód skierowano w ulicę Długą; otoczyło nas 6 innych. Cała ekipa ruszyła koło pałacu Mostowskich na linię W-Z, przez most Śląsko-Dąbrowski i Zygmuntowską ku Jabłonnie (por. s. 13). Dopiero po wyjeździe przystąpiono do rewizji” (por. s. 13-14).

Celem tej eskapady stał się klasztor Braci Mniejszych Kapucynów w Rywałdzie Królewskim. Pod datą 28 września 1953 r. kard. Wyszyński zapisał: „Rozpoczynam więc życie więźnia. Słowa tego używać nie można, gdyż otoczenie moje prostuje: to nie jest więzienie. Pomimo to czuwa nade mną blisko 20 ludzi „w cywilu” (s. 26).

To więzienie przedłużyło się o ponad 3 lata. Po aresztowaniu kard. Wyszyńskiego tego samego wieczoru aresztowano bp. Baraniaka i z Sekretariatu Prymasa zrabowano kilka worków akt, które wprawdzie po 1956 r. oddano, ale nie ma pewności, czy wszystkie.

Zastanawiająca i budująca jest notatka zapisana 25 września 1956 r., w 3. rocznicę uwięzienia: „Omnia bene fecisti”… Po trzech latach mego więzienia ten wniosek uważam za ostateczny. Nigdy nie wyrzekłbym się tych trzech lat i takich trzech lat z „curriculum” mego życia… Jednak lepiej, że upłynęły one w więzieniu, niżby miały upłynąć na Miodowej” (s. 250-251). Powyższe słowa dobitnie świadczą o dojrzewaniu Prymasa Tysiąclecia do świętości.

O. Gabriel Bartoszewski OFMCap. jest wicepostulatorem procesu beatyfikacyjnego sługi Bożego Stefana Kardynała Wyszyńskiego.


Niedziela nr 38/2013, s. 12-14.


Męczeństwo Prymasa - 60 lat temu uwięziono kard. Wyszyńskiego

Pojutrze przypada 60. rocznica uwięzienia kard. Stefana Wyszyńskiego. Prymas Polski został aresztowany w nocy 25 września 1953 r. Był to kulminacyjny punkt zwalczania Kościoła przez władze komunistyczne PRL, najcięższy cios, zadany wspólnocie wiernych, który miał ostatecznie ją zniszczyć, a w łagodniejszej wersji - podporządkować reżimowi.
 
Sam kard. Wyszyński, który spodziewał się tego kroku, w "Zapiskach więziennych" będących nie tylko kroniką wydarzeń, ale też dziennikiem duchowym, pisał, że to w jakiś sposób oczywiste, że on, pochodzący z pokolenia kapłanów - męczenników, podzielił choć częściowo ich los. Uwięzienie traktował jako ofiarę za Kościół. Dziś wiemy, jak wielkie owoce przyniosła.
 
Historycy podkreślają, że pomysł uwięzienia Prymasa dojrzewał w kołach rządowych przez kilka miesięcy roku 1953. Realizując swój plan niszczenia Kościoła władze miały już za sobą grabież jego dóbr materialnych, podporządkowanie Caritasu, rozwiązanie stowarzyszeń świeckich. Zawarta między Episkopatem i państwem umowa z kwietnia 1950 r., przyznająca pewne uprawnienia duszpasterskie w zamian za uznanie władzy komunistów za fakt, była notorycznie łamana przez komunistów. W miarę upływu czasu i wzrastania pewności o umacnianiu się władzy "ludowej" wzrastały też represje wobec Kościoła. W lutym 1953 r. władze zobowiązały duchownych dekretem do ślubowania lojalności wobec państwa. Chcieli też zapewnić sobie prawo do obsadzania i zatwierdzania wszystkich stanowisk kościelnych. To oni mieli decydować kto i jakie stanowiska ma zajmować - od proboszcza po biskupa. W praktyce miała to być likwidacja autonomii Kościoła i całkowite podporządkowanie go komunistom. Dyrektor Urzędu ds. Wyznań Antoni Bida snuł nawet w prywatnych pamiętnikach wizję, że sprawowanie każdego bez wyjątku stanowiska kościelnego będzie zależne od aprobaty władz.
 
Tym samym władze doszły do punktu, w którym jakiekolwiek kompromisy dla strony kościelnej były już niemożliwe. Prymas Wyszyński 8 maja tego samego roku na Jasnej Górze zapoznał biskupów z projektem memoriału, który był w istocie jednoznacznym odrzuceniem założeń dekretu. To w nim padły znane słowa "Non possumus" oraz stwierdzenie: „Rzeczy Bożych na ołtarzach Cezara składać nam nie wolno”. Dla władz był to wyraźny sygnał, że Prymas Wyszyński nie zamierza dalej ustępować. Zaczęły planować jego uwięzienie, gdyż najwyraźniej był postrzegany jako najpoważniejsza przeszkoda w dalszej pacyfikacji Kościoła.
 
"Mieć własnego prymasa"
 
Historyk Kościoła prof. Jan Żaryn przytacza słowa Józefa Stalina, skierowane do Bolesława Bieruta: "Chciałoby się mieć własnego prymasa". W tym celu musiał być usunięty ten "niewłasny", co umożliwiłoby komunistom utworzenie marionetkowego Kościoła państwowego. Warto pamiętać, że w okresie uwięzienia Prymasa połowa biskupów była pozbawiona wolności lub usuniętych z własnych diecezji. "Upaństwowienie" Kościoła było planem, który, jak dziś wiemy, nie wypalił, ale próby jego realizacji uwidoczniły się w wielu posunięciach władz.
 
Przygotowanie aresztowania i uwięzienia kard. Wyszyńskiego przebiegało w skomplikowanej atmosferze - w Polsce i w Związku Sowieckim. Po śmierci Stalina w marcu 1953 r. towarzysze radzieccy - faktyczni władcy PRL - toczyli między sobą walki frakcyjne, więc ich polscy podwykonawcy nie od razu wiedzieli, do kogo mają się zwrócić z prośbą o zatwierdzenie swoich poczynań. W kraju przekazano ekipie Pax-owskiej "Tygodnik Powszechny", a 21 września, po blisko trzyletnich torturach w kazamatach Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego na długoletnie więzienie został skazany bp kielecki Czesław Kaczmarek za współpracę z "imperialistycznym wywiadem amerykańskim i watykańskim" oraz okupacyjnymi władzami niemieckimi w okresie II wojny.
 
Historyk Kościoła i publicysta dr Andrzej Grajewski twierdzi, że w tej atmosferze eskalacji represji wobec Kościoła polskie władze partyjne aresztowały abp. Wyszyńskiego z własnej inicjatywy. Świadczyć o tym ma krytyczna opinia o tym posunięciu ówczesnego ambasadora Związku Sowieckiego w PRL G.M. Popowa. Choć znana jest też relacja Józefa Światły, który po swej ucieczce z Polski twierdził, że "Franciszek Mazur, sekretarz KC ds. wyznań, a jednocześnie pułkownik sowieckich służb specjalnych NKWD miał rozmawiać zarówno z nowym szefem partii Nikitą Chruszczowem oraz szefem bezpieki gen. Iwanem Sierowem. Obaj mieli wyrazić zgodę na aresztowanie prymasa". Niezależnie od tego, jak było, decyzja o uwięzieniu kard. Wyszyńskiego zapadła 24 września na posiedzeniu rządu.
 
Trzej Polacy
 
Aż 20 tomów akt - zeznania kilkudziesięciu funkcjonariuszy Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego - zgromadził IPN w sprawie bezprawnego uwięzienia kard. Wyszyńskiego. Dokumenty potwierdzają, że prezydium rządu wydało uchwałę "O środkach zapobiegających dalszemu nadużywaniu funkcji pełnionych przez ks. arcybiskupa Stefana Wyszyńskiego". Zawierała ona decyzję, że Prymas ma opuścić Warszawę i zamieszkać w wyznaczonym klasztorze bez prawa jego opuszczania aż do nowego zarządzenia władz. Płk Karol Więckowski otrzymał od ministra bezpieczeństwa publicznego rozkaz aresztowania Prymasa. Machina represji poszła w ruch... Historycy zwracają też uwagę na dużą sprawność przeprowadzenia akcji oraz liczbę osób, które były w nią zaangażowane - w aresztowaniu wzięło udział 50 bezpieczniaków.
 
Szczegóły są również znane - akcja, którą kierował płk Karol Więckowski, dyrektor Departamentu XI, wbrew planom, rozpoczęła się po 21.45, gdyż wówczas kard. Wyszyński opuścił kościół św. Anny i dotarł na ul. Miodową około 22. Dozorca nie otworzył bramy głównej, ubecy dostali się więc na posesję tylnym wejściem. W notatkach służbowych można wyczytać, że po zapoznaniu się z uchwałą kard. Wyszyński "zbladł, ręce i głos mu drżały, starał się wykazać, że jest na takim szczeblu, że jest prymasem i nie dotyczy go żadne zarządzenie". Z pewnością aresztowanie było dla Prymasa ciężką próbą, choć od jakiegoś czasu poważnie liczył się z taką możliwością.
 
W dokumentach MBP zabrakło jednego szczegółu - że pies Baca pogryzł jednego z ubeków, a ranę opatrzył mu osobiście Prymas. Swych nieproszonych gości zapewnił, że nie rezygnuje z pełnionych funkcji kościelnych, a za jego usunięcie odpowiadają ci, którzy wydali taki rozkaz. W "Zapiskach więziennych" jest inny szczegół - podkreślił, że w razie procesu nie będzie korzystał z usług adwokatów. Gdy został tylko z przeprowadzającymi akcję - porucznikiem Oparą i akpt Błaszczakiem zapewnił ich, że nie ma do nich żadnych pretensji. "Przecież jesteśmy obaj, trzej, Polakami" - stwierdził.
 
Kard. Wyszyński zdążył jeszcze wejść do łazienki, kilka minut spędził w kaplicy. Nie wyprowadzono go jak więźnia "ze względu na wiek i godność". Z Miodowej samochód bezpieki odjechał o godz. 0.50.

Agenci MBP rozpoczęli rewizję w biurach i pomieszczeniach prywatnych, "zabezpieczeniu" wszelkich dokumentów, zapisków, książek. Niezwykle praworządni funkcjonariusze wskazali osobę, która musiała podpisać się pod protokołem przeszukania - był nim brat zakonny, pracujący w domu przy ul. Miodowej ze Zgromadzenia Serca Jezusowego, Tadeusz Czaka.
 
Męczeństwo Prymasa
 
Tak rozpoczął się jeden z najtrudniejszych, trwających ponad trzy lata, okresów życia Prymasa Wyszyńskiego. Wepchnięty do samochodu bezpieki nie miał pewności, gdzie jest wieziony - do Polski, Związku Sowieckiego, może na śmierć... Więziono go w Rywałdzie Królewskim, Stoczku Warmińskim, Prudniku Śląskim i Komańczy. W Rywałdzie, w którym przetrzymywano go trzy tygodnie, ołówkiem wyznaczył na ścianach XIV stacji Drogi Krzyżowej ("erygowałem sobie Drogę Krzyżową" - stwierdził w "Zapiskach"). Tak też traktował swoją niewolę - jako skromną cząstkę cierpienia, które stało się udziałem kapłanów - męczenników jego pokolenia, w tym kolegów z seminarium.
 
Okres ten był to również czasem próby - nie tylko dla biskupów i księży, ale też dla katolików świeckich.

Z lat wiadomo, że był to także czas, który, wbrew prześladowcom przyniósł cenne owoce Kościołowi w Polsce - uwięziony Prymas opracował dziewięcioletni program Wielkiej Nowenny, którą miały wieńczyć obchody Tysiąclecia Chrztu Polski.

Alina Petrowa-Wasilewicz / Warszawa
Katolicka Agencja Informacyjna
Data wydania: 23 września 2013

 

 

------------------------------------------------------------------------------------------------